Quantcast
Channel: Sonata na miarę
Viewing all 54 articles
Browse latest View live

Sukienka chabrowa - Burda 7/2003 #107

$
0
0
Zbliża się impreza, aaaaa! Nie mam się w co ubraaaać! Znacie to ;-)
Przyzwyczaiłam znajomych i rodzinę, że teraz to już zawsze mam coś nowego specjalnie na konkretną imprezową okazję, więc tym bardziej na moje własne urodziny trzeba się było zaopatrzyć w nową kieckę. I jak każda szyciarka - musiałam ją uszyć, a nie kupić. Zdjęcia jeszcze z ciepłego września :-)


Dzianina jest tęga, gruba, średnio elastyczna i całkiem sztuczna, ale chromolić skład, kiedy kolor i te prążki... Długo przykładałam wykrój, żeby zgrać wszystko co do paseczka, a potem fastrygowałam niemalże miejsce w miejsce, bo chciały się przesuwać pod stopką. Zaszewki wyszły o dziwo idealnie, na jednym boku styknęło się równiutko, nad drugim już rwałam włosy z głowy i poprawiałam ze cztery razy. Wiecie, prucie owerlokowego obrzucenia to nie przelewki, wysłuchałam przy tym dwa pełnometrażowe filmy ;-)




Wykrój pochodzi ze starej Burdy nr 7/20013 #107 i jest wprost idealny. Zaszewki na biuście, zaszewki z tyłu, dekolt nareszcie nie pod samą szyję, model zgrabny i dopasowany - jak dla mnie przygotowany.



Jednakże konstrukcję musiałam nieco poprawić.

Po pierwsze: z automatu zwęziłam ramiona .

Po drugie: sukienka dopasowana z tyłu - wisiała na brzuchu. Wobec czego trzeba było utworzyć dwie zaszewki z przodu. Nie powiem, łatwe to nie było, biorąc pod uwagę, że kiecka była gotowa.

Po trzecie: wisiała mi pacha. Dopóki nie odbyłam pouczającej debaty z Czeremchą na facebooku, nie wiedziałam, jak się do tego zabrać. Myślałam zupełnie odwrotnie! Chciałam ujmować materiału, zamiast dodawać i nie wyszłabym na tym dobrze. Sprawa jest jednak prosta, kiedy się już wie.

Dodajemy troszkę na główce rękawa i podobnie na podkroju pachy przodu i tyłu - et voila!


Całość szyłam merrylockiem, ale już pliskę dekoltu przeszyłam na zwykłej maszynie, ściegiem potrójnym prostym elastycznym, bo wymagała dużej precyzji, a ja na overlocku uzyskuję iście wężowe ściegi. No nie potrafię szyć na nim prosto i już. A, no i zaszewki też zwykłą maszyną, tym samym ściegiem.

Do następnej sukienki z tego wykroju wyrysowałam już zaszewki na pergaminie i mam je na wieki wieków, amen.

Muszę przyznać, że zaczynam doceniać sukienki na różne "okazje", bo wciąga się taką na grzbiet i od razu jakoś tak bardziej odświętnie, zwłaszcza jeśli chodzi się na co dzień wyłącznie w spodniach.


Wykrój: Burda 7/2003 #107.  
Rozmiar: 36, zwężone ramiona, podniesiona pacha, dodane zaszewki z przodu
Materiał: dzianina
Zużycie materiału: 1,60 cm
Maszyna: Merrylock 689, Husqvarna Viking E10
Ściegi: 4-nitkowy superelastyczny, potrójny prosty ze zwykłej maszyny

Swetry, swetry, może zima wreszcie przyjdzie - Burda 9/2012 #104

$
0
0
Przedkładam ostatnio praktyczność nad rozwijaniem umiejętności i nad stawianiem czoła nowym wyzwaniom. Mam jeden sprawdzony i wypopoprawiany na dziesiątą stronę wykrój w stylu "przód, tył, rękawy, żadna filozofia" i obrabiam go na wszystkie możliwe sposoby. Zimowe sposoby, bo powstają hurtowo swetry. Pierwszy był rok temu tu, drugi tu, a teraz powstały dwa następne.

Dość zjadliwie różowa swetrówka:


A tu dzianina uchodząca za swetrówkę, ale tak naprawdę właściwościami przypominająca bardziej dresówkę. Wierzch swetrowy, spód z meszkiem. Ciepłe jak diabli :-)


Brak aparatu fotograficznego, który trzeba było w końcu oddać szwagrowi, spowodował przestój na blogu, ale zgadałyśmy się z koleżankami moimi szyciowymi i Ela przyszła mi w sukurs ze swoim sprzętem i talentem do fotografii. Nie ma to jak babska sesja ze śmiechami i wygłupami :-) Było nas cztery (jeszcze LolaJoo i Poskromienie Maszyny) i bawiłyśmy się przednio :-) No i dwa ciuchy za jednym zamachem.


Sądziłam, że za czwartym razem mogłabym już właściwie zszyć wszystko bez przymiarek i tak zrobiłam - overlokiem - ale jakież było moje zdumienie, kiedy w golf zmieściłam się ledwo i to na wdechu. Potwierdza się reguła, że nie ma reguły. Dobrze, że miałam zapas materiału (tu sprawdza się metoda zakupowa Męża "kupuj dwa metry,albowiem nigdy nie wiadomo"), bo musiałam wykroić drugi raz cały przód i tył, dodając po 2 cm zapasu, a i tak skończyło się na wstawkach po całej długości szwu rękawa i boku.

Oba swetry machnięte merrylockiem, wszystko podkładane drabinką (niech żyje drabinka!).





Wykrój:Burda 9/2012 #104.   
Rozmiar: 36, zwężone ramiona
Materiał: różowa dzianina swetrowa i chabrowa dzianina dresowo-swetrowa z meszkiem od spodu
Zużycie materiału: 1,35 cm (różowa), 1,45 cm (chabrowa)
Maszyna: Merrylock 689
Ściegi: 4-nitkowy superelastyczny

Kimonowy sweter - Burda 12/2013 #128A

$
0
0
Mamy taki ulubiony sklep w Krakowie, w którym na początku mojej przygody szyciowej bywaliśmy z mężem przynajmniej raz w tygodniu i kupowałam co popadło, byle kupować, byle mieć nowe materiały, jak nie na teraz, to na kiedyś, może jak będę mieć umiejętności albo overlocka... Byliśmy tam częstymi, a przez to, że mąż czynnie uczestniczył w wybieraniu materiału, żartując z ekspedientkami i rozbawiając je do łez swoimi komentarzami - także dość niecodziennymi i zapamiętywalnymi klientami. Bardzo to jest zawsze miłe, kiedy od progu witani jesteśmy "Aaa, dzień dobry! Co dzisiaj pani szyje, czego szukamy?". Często też małżonek mój wpada tam w pojedynkę, przelatuje przez półki i wynajduje perełki. Potem przynosi do domu i mówi, że z tego powinnam sobie uszyć sukienkę, z tego spodnie, a z tamtego sweter. I najczęściej trafia z materiałem w sedno.

Tak było i z tą dzianiną swetrową, którą przytaszczył parę miesięcy temu i zarządził nietoperza. Ponoć uradzili z paniami w sklepie, że będzie mi dobrze w butelkowej zieleni :-)

Wykrój dwa razy już wykorzystany tu i tu, aczkolwiek tym razem poszłam na leniucha i żadnych ściągaczy ani plisek dekoltu nie szyłam, tylko podłożyłam moją ukochaną drabinką. Rach-ciach :-)


Rozmiar: 36  
Materiał: dzianina swetrowa
Zużycie materiału: 1,30 m
Maszyna: Merrylock 689
Ściegi:  czteronitkowy overlockowy ścieg wzmocniony, drabinka

Podręcznik "Burda SZYCIE JEST ŁATWE" cz. 1 - recenzja

$
0
0

Pewnie mnóstwo szyciarek-maszynistek w ekscytacji czekało na pierwszą część podręcznika  "Burda SZYCIE JEST ŁATWE", część z Was miała wątpliwości, czy warto kupować. Odpowiedzi nie ma jednej - przekonacie się same choćby po przeczytaniu spisu treści.

Podręcznik ma 74 strony, jest bardzo ładnie, przejrzyście wydany i jak to u Burdy - zawiera dużo ważnych informacji przekazanych w klarowny sposób.

Zaczynamy od wyboru maszyny do szycia. Redaktorzy nie polecają jednego czy kilku wybranych przez siebie modeli, a jedynie nakreślają, jakiego typu maszyny szukać dla siebie. I jest to oczywiste, albowiem nie ma jedynie słusznych marek i modeli. Ważne, aby dobrać sprzęt do swoich realnych możliwości i potrzeb.

Potem mamy krótki opis przydatnych przyborów - różnych rodzajów nożyc, kredy, nici, żelazka i deski do prasowania itp., a także dobrą charakterystykę niezbędnych igieł maszynowych.

Wiadomo, że krawieckie przydasie - mniejsze i większe - trzeba jakoś uporządkować. Tu mamy propozycję pięknej starej szafy przystosowanej do przechowywania zarówno maszyny, jak i segregatorów z magazynami i wykrojami, pudełeczek na guziki, szpilki, materiały, a także wieszadełek na nożyczki, nici, linijki i inne miarki.

Kiedy już jesteśmy przygotowane, mamy wszystkie niezbędne akcesoria, możemy przejść do podstawowych kwestii związanych z szyciem ubrań. 

Najpierw uczą nas, jak zdjąć miarę i jak rozszyfrować wszystkie oznaczenia na wykrojach.

Na kolejnych stronach znajdujemy rozdział o korekcie wykroju, czyli powiększanie i pomniejszanie rozmiarów, skracanie i wydłużaniewykrojów z przykładami rysunkowymi oraz wskazówkami, jak się do tego zabrać, w którym miejscu dodawać lub odejmować w spódnicy, żakiecie czy spodniach, a także na co zwracać uwagę.

Następnie - materiałoznawstwo. Możemy szerzej przeczytać o surowcach naturalnych i sztucznych i ich właściwościach, a także w krótkich opisach, czym charakteryzują się różne materiały, z którymi spotykamy się na ogół w opisach szycia Burdy. Często zachodziłam na przykład w głowę, co to takiego ta cupra albo krepdeszyn, no to już wiem.

Gdy już głowę mamy pełną teorii, możemy przejść do dzieła. Wykrój dopasowany do wzrostu, kupiłyśmy materiał, teraz kroimy - czyli zapotrzebowanie na materiał, jak układać wykrój wg nitki prostej, jak na materiale wzorzystym, jak kroić ze skosu, o zapasach, a także wiele fajnych tricków krawieckich przydatnych przy przenoszeniu wykroju na materiał, krojeniu i przymiarkach.

Jeśli czytając opisy Burdy gubimy się w domysłach, co kryje się pod tajemniczym oznaczeniem flizeliny H180 lub G785, czy innymi dziwnymi literkami i cyferkami, to mamy całą tabelkę z rozpiską, która ma jakie właściwości i do czego służy. A potem trochę porad, jak i kiedy stosować.
Prasowanie. Święta zasada każdej porządnej krawcowej - prasujemy każdy szew i to nie na samym końcu, tylko każdorazowo po przeszyciu, bo potem możemy się w różne miejsca już nie dostać żelazkiem. Czytamy w tym miejscu o tym, jak prasować np. materiał z włosem lub łatwo "wyświecający się". No i parę słów o żelazkach i stacjach parowych.

Szyciarka maszynowa nie uniknie też szycia ręcznego, więc najpierw poznajemy kilka rodzajów ściegów ręcznych i ich zastosowań, a potem przechodzimy do ściegów maszynowych i sposobów podkładania, a także zabezpieczania szwów i innych takich. Możemy się też nauczyć jak obrzucić zapasy ręcznie - gdyby ktoś miał takie niedorzeczne życzenie ;-)

Jeśli nie uważałyśmy na zajęciach z ZPT, to mamy instruktaż, jak dobrze przyszywać guziki, obrabiać dziurki i jakie rodzaje innych zapięć można stosować.
I moim zdaniem hit dla każdej początkującej szyciarki - wszywanie zamków na różne sposoby.

Parę słów o niciach wraz z ich zaletami i przeznaczeniem, a na koniec sposoby i rodzaje podłożeń oraz zaszewki.


Podsumowanie:

Podtytuł "Nauka szycia od podstaw" praktycznie mówi sam za siebie :-) Rzeczywiście są to podstawy podstaw i prawdę powiedziawszy poza leksykonem materiałów i jednym sposobem wszywania zamka nie znalazłam w tym podręczniku nic dla mnie nowego. Niemniej dla osób, które stawiają pierwsze kroki, jest to doskonałe kompendium wiedzy niezbędnej do porządnej nauki szycia. Burda jak zawsze serwuje nam przejrzyste rysunki, zwięzłe opisy i sporo krawieckich porad oraz tricków. 
Z niecierpliwością czekam na następne części. A Wy? Jakie macie wrażenia? Przyda się Wam ten podręcznik czy wszystko już wiecie? ;-) Ciekawa jestem, co sądzicie o tym wydaniu.

Swetrowe wdzianko + schemat wykroju

$
0
0
To było olśnienie. Macie tak, że marzycie, że kiedyś sobie COŚ uszyjecie? Coś konkretnego, wyśnionego lub po prostu najpotrzebniejszego, ale póki co nie macie czasu, odpowiedniego materiału lub po prostu wystarczających umiejętności? Ja mam takich planów w głowie kilka i wcale nie jest ich mniej, niż kiedy zaczynałam szycie, bo wtedy marzyłam o bluzce z wodą (uszyłam!), spodniach (uszyłam!) i żakiecie (uszyłam!), a teraz apetyt rośnie w miarę jedzenia. Chodziło za mną wdzianko. Wykrojów na wdzianka w moich stu trzydziestu Burdach jest dobrych kilkanaście, ale żadne to nie było to, bo moje wdzianko miało się konkretnie układać. Oglądałam narzutkę, którą mam ze sklepu i nie miałam pomysłu, jak ją odwzorować, bo przód i karczek tyłu skonstruowane są z jednego kawałka. No i tak mijało kilkanaście miesięcy, w szafie zapełniała się półka z materiałami pt. "ooo, to będzie kiedyś na wdzianko!", a ja miałam blokadę i nie mogłam ruszyć z miejsca.

Aż nagle! Eureka! Jejku, jakie to proste!



No i mam już cztery takie narzutki w różnych kolorach, w których chodzę non stop na zmianę ;-)

Dla większości odwiedzających mój blog pewnie nie będzie to odkryciem, ale może komuś się przyda szybki i chyba najprostszy schemat, jak skonstruować takie wdzianko.

Potrzebujemy tylko bluzki podstawowej z małym dekoltem. Ja skorzystałam z wykroju z Burdy 9/2012 #104. Pracujemy jedynie na przodzie wykroju. Rysunek, mam nadzieję, mówi sam za siebie :-)

Niebieska linia to wykrój bluzki, czerwona to poła naszego wdzianka. Żeby układała się tak, jak moja narzutka, od znacznika dodajemy ok. 30 cm do długości bocznego szwu, natomiast długość krawędzi poły ustalamy na ok. 80 cm.
Wszystkie wymiary są bardzo względne, nie trzeba się ich kurczowo trzymać, ja rysowałam trochę na czuja i sprawdzałam, co wyjdzie.


A jak uszyć? To też jest prościzna.
  • Podklejamy taśmą flizelinową ze skosu szwy ramion tyłu, podkrój karku oraz całą długość krawędzi poły. 
  • Zszywamy szwy ramion.
  • Zszywamy boki.
  • Całą długość podkroju karku razem z krawędzią poły wdzianka podkładamy 1 raz i za jednym zamachem przeszywamy podwójną igłą lub, tak jak ja, drabinką z merrylocka.
  • Podkładamy 1 raz dół i również przeszywamy podwójną igłą lub drabinką. 
  • Obcinamy nadmiar podłożeń od lewej strony tuż przy przeszyciu.
  • Prasujemy wszystkie szwy.

    Gotowe :-)



    Dajcie znać, czy chcecie tutorial krok po kroku z szycia.


    Wykrój:Burda 9/2012 #104 z modyfikacją przodu
    Rozmiar:36 
    Materiał:dzianina swetrowa
    Zużycie materiału: 1,60 cm
    Maszyna:Merrylock 689
    Ściegi:4-nitkowy superelastyczny, drabinka



    Srebrne wdzianko ze swetrówki

    $
    0
    0
    Doprawdy... cóż o tym wdzianku można  napisać? Chyba tylko tyle, że jest takie samo jak czerwone, tylko dłuższe.

    No. To post napisany ;-)))

    A teraz zdjęcia:


     

    Dodam tylko, że się pruło od samego patrzenia, szwy się rozłaziły, więc musiałam łapać ręcznie. A ręcznie to ja szyję jak pijany epileptyk z parkinsonem ;-)

    Aha, i chyba kolor nie mój. Ale i tak je lubię.
    Swetrówkę kupiłam stacjonarnie w Kakadu, kosztowała niemało, ale ileż człowiek by nie zapłacił za wełnę, nieprawdaż? 


    Wykrój:Burda 9/2012 #104 z modyfikacją przodu
    Rozmiar:36 
    Materiał:dzianina swetrowa
    Zużycie materiału: 1,60 cm
    Maszyna:Merrylock 689
    Ściegi:4-nitkowy superelastyczny, drabinka

    Dresówkowy komplet

    $
    0
    0
    Drugi raz się złamałam. Pierwszy był, kiedy w porywie serca uszyłam kocyk z minky dla córki przyjaciółki i dodatkowo na końcu zapałałam do niego miłością. Drugi - teraz, gdy wiedziona potrzebą uszycia sportowego podkoszulka z długim rękawem sięgnęłam po dresówkę. Traf chciał, że dresówka okazała się świetnej jakości, zwięzła, mięsista, choć cienka i jeszcze w nietuzinkowy wzór, którego pośród grup szyciowych dotąd nie widziałam. Można ją znaleźć tu: link
    Miłą niespodzianką była szerokość materiału, która pozwoliła oprócz podkoszulka uszyć także małą spódniczkę na gumce. No i zrobił się komplet. I jakoś nawet nie jest tak całkiem sportowy, bo z czarnymi rajstopami i obcasami nabiera charakteru tzw. luźnej czy jak kto woli - swobodnej elegancji.



    Aczkolwiek nie mogę się też oprzeć wrażeniu, że wygląda też trochę jak gustowna piżama ;-) Po rozczłonkowaniu będzie małą spódniczką na lato do jasnych podkoszulków oraz fajną koszulką do jeansów na rower czy grilla.


    Wykrój to mój sprawdzony podstawowy model, będący czasem swetrem, czasem golfem, a czasem elegancką bluzką, ale tym razem postanowiłam wykroić rozmiar 38, albowiem już od dłuższego czasu 36 po sfastrygowaniu okazywało się mocno przykuse w biuście i brzuchu i musiałam każdą rzecz popuszczać mocno z bocznych szwach. Z bólem serca wzięłam większy rozmiar, ale okazuje się, że - hip hip hurra - jednak jest za duży. Wracam do 36, godząc się z tym, że muszę dodawać spore zapasy po bokach i już ;-)



    Wykrój:Burda 9/2012 #104.   
    Rozmiar: 38 (zwężone ramiona)
    Materiał: dresówka
    Zużycie materiału: 145 cm (szer. 175 cm)
    Maszyna: Merrylock 689
    Ściegi: 4-nitkowy superelastyczny, drabinka

    Bluzka z gumką - Burda Szycie krok po kroku 2/2013 #5B

    $
    0
    0

    Przez rok szycia dzianin na Merrylocku kompletnie zapomniałam, ile to zachodu z szyciem tkanin, którym trzeba rozprasowywać każdy szew i obrzucać każdy zapas osobno. Musiałam przeprosić się z Vikingiem i żelazkiem, wprasowywać starannie flizelinę w odszycie, łączyć precyzyjnie szwy i pogodzić się z tym, że taki fason bluzki nie może być dopasowany, bo nie ma grama elastanu, nie mówiąc o tym, że tkanina to nie dzianina i wiadomo, co za tym idzie.

    Nie ukrywam, że w życiu swym nie posiadałam ani bluzki, ani sukienki z gumką w pasie i nie miałam pojęcia, jakże ja w tym będę wyglądać. Ale ryzyk-fizyk. No zupełnie jak nie ja ;-)

    Po prawie roku wierności li i jedynie dzianinom oraz sprawdzonym dwóm wykrojom (jedyna modyfikacja to 5 cm dłużej lub krócej i - z golfem lub bez) potrzebowałam odświeżenia. Siedziałam przed szafą z dzianinami ze smętną miną, że nie mam weny, że nie wiem, co szyć, że zaraz lato, a ja jeszcze płaszcza nie uszyłam na wiosnę, aż mąż się musiał wdać w tę ponurą sytuację i kazał patrzeć na inną półkę, gdzie leżą tkaniny na lato i takie, co to kiedyś kupione pod wpływem impulsu "muszę to mieć, nie wiem, na co, ale muszę" albo "mam chandrę, muszę kupić materiał!" -  czekają na pomysł. No i tam były te kwiaty na żorżecie silki. To taki wzór, że albo będzie z tego cudko, albo jakiś koszmar ciotki Klotki z PRL-u.

    Wykrój z "Szycia krok po kroku" chodził już za mną jakiś czas. Że może wreszcie coś w nowym stylu uszyję, może bym się zmierzyła z dekoltem w szpic z odszyciem, że może taka gumka wcale wdzięczna może być, kto to wie...?

    No i nie wiem - oceńcie same :-)


    Chyba nie jest źle, aczkolwiek noooo... ja nie wiem, czy gumkę w pasie to ja będę lubić... Jakoś taka strasznie gruba się czuję w tych obfitościach. Co wiem na pewno, to że następnym razem muszę zrezygnować z zakładek na ramionach, bo mi robią bary niemieckiej pływaczki ;-)


     
     
     
    To taka bluzka na podnoszenie poprzeczki. Niby prosta, doprawdy, żadna filozofia, ale jednak pierwszy raz dekolt w szpic, pierwszy raz porządne odszycie (łomatkoooo, jak mi to pięknie wyszłooooo, to nie uwierzycie, ale musicie, bo zapomniałam zrobić zdjęcie), nawet pierwszy raz przyszywanie gumki zygzakiem ;-)

    Dobrze że Burda podała, ile długości ma mieć ta gumka, bo jakoś nie mam wyobrażenia, jak to wyliczać. A Jak Wy mierzycie, ile Wam gumki potrzeba, jeśli wykrój nie przewiduje? Liczycie to jakoś względem szerokości gotowego ciucha? grubości materiału? własnego obwodu? jakoś proporcjonalnie? procentowo? na oko? Tylko nie piszcie, że na oko, bo się zapłaczę ;-)


    Rozmiar: 36 (zwężone ramiona)
    Materiał:żorżeta silki
    Zużycie materiału: 1,30 m
    Maszyna: Husqvarna Viking E10
    Ściegi: prosty + obrzucanie zygzakiem ze stopką owerlokową

    Podręcznik "Burda SZYCIE JEST ŁATWE" cz. 2 - recenzja

    $
    0
    0

    Druga część podręcznika Burdy budzi znacznie więcej moich ciepłych uczuć, jak również nieco ekscytacji, bo dopasowywanie wykroju do swoich kształtów to mój konik. Właściwie rumak, którego jeszcze nie okiełznałam i ciągle szukam sposobów. A tu mamy w jednym miejscu zebrane te krótkie porady, które można znaleźć w chyba każdym zwykłym wydaniu Burdy, ale tym razem zdecydowanie szczegółowiej opisane i rozrysowane. Takie porządne, dla laika.

    Proszę bardzo: biust niżej/wyżej, mniejszy/większy, pupa wystająca/płaska, biodra krzywe, ramiona wąskie, biceps ciężarowca - wszystko to można skorygować.


    Podręcznik pokazuje także, co robić, gdy nam się marszczy, ciągnie i fałduje przy dekolcie, pachach i plecach.


    Dalej mamy odszywanie dekoltu na różne sposoby, zarówno okrągłego, jak i tego w szpic, a także szycie plastronu. Nigdy nie mogę zapamiętać tej nazwy, chyba muszę to sobie skojarzyć z plastrem na klacie, no bo nijak inaczej nie zapamiętam ;-) Wiecie, plastron to ta wstawka w dekolcie często spotykana w bluzkach koszulowych. 
    W tej części pokazują nam też, gdzie przyklejać flizelinę, jak rozprasowywać, gdzie nacinać i jak odszywać podkroje pach. Bardzo przydatne.


    Kilka stron poświęcono na różnego rodzaju zapięcia na guziki - z listwami, bez listew, z podwójnymi listwami, a także zapięcia typu polo z odszyciem i bez - do wyboru do koloru, naprawdę przyprawia to o zawrót głowy.


    Następnie paski - z gumką, bez gumki, z podszewką, bez podszewki - co kto lubi.


    Ostatni rozdział to podszewki. Odszywanie podszewki przy zamku, w spódnicach z rozcięciem i bez, w bluzkach, na różne sposoby, a zapowiadają, że to dopiero początek. 
    Reszty zagadnień związanych z podszewkami możemy spodziewać się w następnej części, która ukaże się 29 lipa. Bądźcie czujne!

    Jakie macie wrażenia? Podręcznik spełnia Wasze oczekiwania czy wzruszacie ramionami i szukacie pomocy na youtubie? ;-)

    Błękitne spodnie letnie - Burda 3/2014 #115

    $
    0
    0


    W natłoku zwykłych bluzek z jednego wykroju, które od roku szyję na potęgę, przegapiłam jakże ponury fakt, że wszystkie letnie spodnie skurczyły się od leżenia w szafie przez jesień i zimę. Skurczyły się o cały rozmiar! Znacie to? Ja słyszałam, że ciuchy to się w praniu zbiegają, ale żeby w szafie..?! ;-) No bo przecież nie od litra lodów dziennie, prawda? ;-)

    Wobec ponurego stanu zasobów spodniowych zanurkowałam w zapasach materiałowych z kategorii "na spodnie" i wydobyłam błękitną bawełnę satynowaną. Tkanina jest sprawdzona, świetnie się z niej szyje i bardzo dobrze nosi. Sięgnęłam też po znany mi już wykrój z Burdy 3/2014 #115, choć tym razem, ekhem, rozmiar większe...


    Nie ukrywam, że choć model jest jak na Burdę świetny i potwierdzenie można znaleźć na wielu blogach oraz na stronie Burdy, to jednak nie obyło się bez modyfikacji i dopasowywania. Spodnie to nie jest prosty i łatwy temat. Kupowanie gotowych niejedną z nas i nie raz przyprawiło o migrenę, ale przyznam, że żadna z wielu znajomych mi kobiet nie ma tylu problemów, co ja. Wymienię dla rzetelności protokolarnej ;-)

    - silnie zaznaczona lordoza - skutkuje tym, że wszystkie spodnie wiszą mi w kroku z przodu, a w okolicach zagłębienia łonowego tworzą się namioty rozmiarami przypominające hangary, dodatkowo pasek odstaje z tyłu;
    - wydatne pośladki - za mało przestrzeni na rzeczone;
    - nadmiarowa wysokość od talii do podkroju tyłu w kroku (pupa dłuższa niż szersza) - równa się spodnie wiecznie wrzynające się między pośladki, brrrr...

    W związku z powyższym:

    1. Obniżyłam przód o 2 cm. Sporo roboty, bo trzeba konstrukcyjnie przenieść wloty kieszeni i dopasować worki kieszeni.
    2. Spłaściłam podkrój kroku z przodu (tak samo jak TU).
    3. Wydłużyłam szew tylny i obniżyłam podkrój kroku z tyłu.

    Niby tylko trzy kroki, ale roboty co niemiara. Z tego też powodu postanowiłam uprościć sobie szycie i zastosować zamek kryty. Ale chyba jednak nie lubię krytych zamków z przodu. Następne będą ze zwykłym rozporkiem, jak Pan Bóg przykazał.

    A przy okazji pokażę Wam takiego zwyklaka, którego bardzo lubię. Model jest ten sam, co TU , tylko zrezygnowałam z zaszewek na brzuchu i na plecach. A dzianinkę dostałam od koleżanki Eli w ramach międzykoleżeńskiej wymianki :-) 

    Po czterech dniach noszenia zwęziłam spodnie po parę milimetrów po całej długości. Taka to ta bawełna jest, że się rozciąga niemiłosiernie.


    Rozmiar: 36
    Materiał:bawełna satynowana
    Zużycie materiału: 140 cm
    Maszyna: Husqvarna E10, Merrylock 689
    Ściegi: zwykły, podwójna igła do stębnowania, obrzucenie 3-nitkowym overlockiem

    Podręcznik "Burda SZYCIE JEST ŁATWE" cz. 3 - recenzja

    $
    0
    0
    Nie wiem, jak Wy, ale ja czekałam z niecierpliwością na trzecią część podręcznika. Poprzednią, której recenzję znajdziecie TU, zaliczam do bardzo udanych. Korzystałam z niej już chyba z siedem razy, bo zwężałam ramiona w bluzce, powiększałam miejsce na biust i likwidowałam odstający dekolt, i bardzo czekałam, co nowego zobaczę w kolejnej części. 


    Zaczynamy znowu od kącika krawieckiego, jak się zorganizować, żeby nam się wszystkie szyciowe dzińdziboły nie walały bądź gdzie. Taka miła, mało potrzebna  rozbiegówka.


    A potem od razu przechodzimy do poważnych spraw, jakimi jest wszywanie rękawów - i to kilku rodzajów: zwykły, raglanowy jedno- i dwuczęściowy, z płaską główką, nietoperzowy, kimonowy z klinem i dolman, czyli wszywany do prostokątnego podkroju pachy. Spotykamy w comiesięcznych wydaniach Burdy różne dziwne rękawy i czasami nie wiadomo, jak się do nich zabrać. No to już wiadomo. 


    Jak przystało na podręcznik, choć w to bardziej vademecum w pigułce, dostajemy też niejako przy okazji dodatkowe porady, czemu tak, a nie inaczej, i jak poradzić sobie z newralgicznymi miejscami, gdzie np. łatwo o niechciane zmarszczenia.

    Rękawy posiadają różne nasady, ale także zakończenia i tu Burda oferuje nam instruktaż wykańczania na różne sposoby: wywinięcie, zakończenie gumką w tunelu, ściągacze i rozmaite mankiety, a także rozcięcia koszulowe, markowane i rozcięcie z zapięciem.


    Dodatkowym elementem omawianym przy rękawach są poduszki i to w dwóch wariantach - zwykłym i raglanowym. Powiem szczerze, że chyba nigdy nie miałam do czynienia z poduszkami raglanowymi, ale może komuś się przyda.


    Następnie przechodzimy do części zatytułowanej "Gardłowa sprawa" i zostajemy zaznajomione z tajnikami szycia kołnierzy. Nie śniło mi się nawet, że aż tyle różnych typów konstrukcji i sposobów wszywania dotyczy tej części żakietu czy płaszcza, aż mi się w oczach mieni od tych rewersów i stójek odszywanych z całości lub osobno, zaszewek, kołnierzy wiązanych, szalowych i golfowych! I jak zawsze Burda podaje kilka kruczków w tym temacie. 


    Potem mamy króciutki poradnik z szycia ze skór oraz charakterystykę poszczególnych gatunków.


    I kieszenie. Z klapką, bez klapki, w szwie, w szwie zapinane na zamek, w karczach biodrowych, w szwie nasady karczka, z wypustkami, z wypustkami i klapką... słowem - mnóstwo przeróżnych kieszeni i każda szczegółowo opisana i zilustrowana. 



    Pamiętam, że kiedy szyłam pierwszy raz kieszenie w karczkach biodrowych, do łez doprowadziła mnie nierówność odcinków, które miałam ze sobą pokryć. Wlot kieszeni był dłuższy niż odcinek, do którego miałam go dopasować na karczu. Sprawdzałam sto razy wykrojone części z częściami wykroju pergaminowego i części pergaminowe z arkuszem - no wszystko dobrze odrysowane, a nie pasuje! Co to za jakaś bułka tu się tworzy, no zwariuję! Później konsultacje z internetowymi koleżankami wyjaśniły mi, że tak ma być. Jednak dopiero Burda w swoim podręczniku wyjaśnia, dlaczego tak jest i do czego taki zabieg w konstrukcji służy. Brakuje mi właściwie tylko instrukcji, który element w którym momencie i na jakim odcinku obrzucać. Uszyłam ze sześć par spodni z takimi kieszeniami, a mimo to za każdym razem głowię się, kiedy co obrzucać. Może przy dziesiątej parze wreszcie się naumiem ;-)

    Oprócz koniecznych elementów odzieży podręcznik serwuje nam jeszcze drobiazgi w stylu wieszadełek przy spódnicach i żakietach oraz sposoby przyszywania szlufek.
     
     
     
    Następnie omówiono dziurki: z oczkiem, bieliźniane i z wypustką. Te ostatnie, gdyby było Wam mało, obfotografowała krok po kroku i opisała też Kinga na swoim blogu - warto się zapoznać :-)


    W poprzedniej części miałyśmy już do czynienia z podszewkami i zapowiadano, że ciąg dalszy nastąpi, co jest rzeczywiście prawdą. Piękne wnętrze płaszcza lub żakietu to zasługa przykrycia nieestetycznych bebechów właśnie podszewką. I tu też mamy kilka wariantów, bo na przykład inaczej się szyje, kiedy mamy odszycie na karku, a inaczej, kiedy go brak. Dodatkowo pokazane są dwie metody przyszywania podszewki do dolnego podłożenia żakietu.


    Wydaje mi się, że większość średnio zaawansowanych szyciarek-hobbystek sporo z tych wiadomości zna, stosowało kiedyś i nie sprawiają im one większych problemów. Często wszak jest tak, że jeśli znamy jeden wariant, to drugi robi się już trochę intuicyjnie i per analogiam. Jednakże uważam, że ten podręcznik warto kupić, nawet kiedy poszczególne omawiane w nim elementy nie są dla nas czarną magią - dodatkowe smaczki poradnicze mogą nas zachwycić i olśnić ;-) Ja tak czasem mam, że uszyję już kilka lub nawet kilkanaście jakichś części, a i tak zdarzy się, że zupełnie przypadkowo natknę się na którymś z obserwowanych przeze mnie blogów lub kanałów YT na jakąś uwagę, która mnie nagle olśni :-) Uwielbiam to!

    A jak Wam podoba się ta część? W następnej, czwartej i zarazem ostatniej, która ukaże się 21 października, spodziewam się instrukcji szycia spodni. Ciekawe, czy moje przypuszczenia się sprawdzą.

    Sukienka z dzianiny na upały - Burda 7/2004 #128

    $
    0
    0

    Przeglądając mojego bloga i moją szafę, każdy łacno stwierdzi, że sukienki nie zajmują u mnie poczesnego miejsca. Owszem, podziwiam je u koleżanek, łypię łasym okiem na blogi i wzdycham tęsknie, ale żeby szyć i chodzić.. no jakoś nie.

    Niby uszyłam z pięć czy sześć, ale wiszą w szafie, wkładane jednorazowo na konkretną okazję, a potem: albo pogoda nie taka, albo okazja nie taka, albo pora dnia nie taka, albo mnie już w niej widzieli, albo... no po prostu łatwiej wciągnąć na dolne odnóża spodnie i wrzucić na grzbiet odpowiednią bluzkę.

    Jednakowoż na wakacje... o, na wakacje to inna historia. Upał, żar się leje z nieba, pot płynie strumieniami po ciele i każda przylegająca ściśle warstwa materiału to katorga. Tu konieczna jest zwiewna, krótka i wydekoltowana sukienka! Nie ma lepszego materiału niż cieniutka wiskozowa dzianina. No, może jeszcze tylko batyst, ale ja jednak jestem miłośniczką dzianin.
     


    Szyłam już kiedyś z tego wykroju testową bluzkę, popełniłam też z niego sukienkę na sylwestra - sprawdzony. Idealny, kobiecy, podkreślający biust, eksponujący dekolt, odsłaniający tyle, ile trzeba, aby nie umrzeć w skwarze chorwackiego słońca. 


    Dodatkowo szyje się tę sukienkę naprawdę prościutko. Znaczy obiektywnie prościutko, bo ja to nie mam talentu do marszczenia. Jak zwykle fastrygowałam te marszczenia na beton, że ani drgną, a i tak nie udało mi się osiągnąć wymaganych w opisie liczby centymetrów. Cały czas mi się wydłużały i rozprostowywały, fastrygowałam, szyłam, prułam, fastrygowałam, szyłam, prułam... aż w końcu machnęłam ręką. Ważne, że zarówno boczne, jak i środkowe marszczenia rozjechały się mniej więcej tak samo. 

    Bardzo podoba mi się sposób wykończenia podkrojów dekoltu i pach, albowiem Burda kazała najpierw zszyć ramiona, następnie każdą część podłożyć na 7 mm i przeszyć ściegiem prostym, a dopiero potem zszywać poszczególne elementy. Wygodne jest to, że podkłada się płaski kawałek materiału i nie trzeba walczyć z łukami. Będę taką metodę stosować chyba w każdym modelu bez rękawów szytym z wiotkiej dzianiny, bo zauważyłam we wszystkich trzech wersjach, że nic nie faluje i układa się idealnie. Ważne tu jest tylko podklejenie każdego podkroju taśmą formującą - perfekcyjnie stabilizuje.

    Co do rozmiaru, to 36 jest dla mnie w tym przypadku bardzo dobry, aczkolwiek zmniejszyłam dekolt tyłu (niestety zapomniało nam się zrobić jakiekolwiek zdjęcie...) i odrobinę podniosłam podkroje pach. Dodatkowo poszerzyłam sukienkę bokami od miejsca wszycia dolnej części aż do samego dołu o jakieś 4-5 cm, a w biuście ok. 2 cm. W sumie pewnie daje to już rozmiar 38, ale wolałam nie ryzykować, bo przy pierwszym podejściu prawie rok temu z kolei musiałam ją sporo zwężać.

    Większość długich, prostych szwów (tył, boki) uszyta została na merrylocku, ale marszczenia zszywałam potrójnym elastycznym prostym z wieloczynnościowej, ponieważ jest precyzyjniejszy. Podkroje ostębnowałam zwykłym prostym, a dół podłożyłam oczywiście drabinką. 



    Wykrój:Burda 7/2004 #128
    Rozmiar: 36
    Materiał: dzianina wiskozowa
    Zużycie materiału:95 cm
    Maszyna: Husqvarna Viking E10, Merrylock 689
    Ściegi: potrójny prosty elastyczny, zwykły prosty - stebnowania podkrojów (Husqvarna), czteronitkowy super elastyczny ścieg wzmocniony, drabinka (merrylock)

    Szorty z wykroju na długie spodnie

    $
    0
    0
    Przyznam się, że mimo posiadania na koncie siedmiu par spodni, nadal szyję każde następne z instrukcją w ręce. Choć coraz częściej tylko po to, żeby się upewnić, czy dobrze pamiętam, albo sprawdzić kolejność. Miałam taki plan, że uszyję jeszcze ze dwie pary w niewielkich odstępach czasu, to sobie ugruntuję. Przyszedł czas na szorty - robota ta sama, tylko nogawki krótsze. Idąc za ciosem, na pewno machnę je błyskawicznie przed wakacjami, pomyślałam, w tydzień zdążę z palcem w nosie. No i się zaczęło....

    Najpierw planowany materiał okazał się zleżały. Czekał, czekał, aż spłowiał. Tak że ten ...  uwalniajcie tkaniny!!!! A potem coś mi ta moja ukochana Husqvarna zaczęła stroić fochy. Ściegi luźne, nitka się rwie. Każdy szew musiałam zszywać dwa razy, żeby się trzymało. Wymyśliłam sobie stębnowanie nicią do jeansu, ale ponieważ nie polubiła się z podwójną igłą, to trzeba było pojedynczo każde przeszycie. Nić się rwie, maszyna wydaje dziwne odgłosy, ja poszerzam słownik, mąż się irytuje, że wprowadzam do domu nerwową atmosferę. Chromolę, nie szyję. No dobra, szyję. Przecież nie odpuszczę. Pruję, zszywam jeszcze raz, pruję, szyję... Wiecie, jak to jest przy stębnowaniu, jak się przerwie w połowie ściegu, to trudno ruszyć idealnie prosto, przynajmniej ja nie potrafię. No to pruję od początku. I jadę... i znowu.. i czwarty dzień. A wakacje zbliżają się susami. Ale skoro postanowiłam, że będą stębnowania kontrastową nitką, to będą, choćby miał być rozwód.



    Doszłam do paska, który jest odrysowany od górnej krawędzi spodni, albowiem Burda przewiduje krojony całkiem na prosto, co przy biodrówkach się nie sprawdza. Ślicznie, równo wykroiłam, każdą konieczną część pieczołowicie podkleiłam flizeliną, zszyłam elementy, przypięłam do spodni i...... noosz... za krótki! Dobra, troszkę naciągnę. No nie, jednak za krótki, jak bym nie naciągała, to za krótki. A jak naciągnę jeszcze bardziej, to się nie zapnę. Czyli krojenie, podklejanie i zszywanie od początku.

    I tak w w sumie trzy razy.... No ja nie wiem, jak to jest, że mi się tak ciągle zdarza. Dodaję te zapasy z zapasem, na wszelki wypadek, bo przecież osiem poprzednich pasków - czy to do spodni, czy do spódnicy - pamiętam to dobrze, było za krótkich. Nooo, to tym razem to ja już dodam zapasy z taką nawiązką, że heeej. Hm, i znowu za krótki. Cóż, taki mój urok, co poradzisz, nic nie poradzisz.

    A na końcu okazało się, że o ile rurki z tego wykroju są super-hiper i fajne, że takie wąskie, to niestety na szorty się ten obwód nogawki nie nadaje. Wiecie jak to wygląda, jak się siedzi, nogawka - długość mini i ona się tak wpija się w udko, które wygląda, jakby się wylewało, rozlewało, było wielkie jak u wieloryba i w ogóle tłusta słonina. Choćby się miało rozmiar 34. A ja już nie mam, ekhem. A poza tym zwyczajnie niewygodnie. I w ogóle jak się to stało, że całe te szorty takie jakieś, kurczę, ciasne....? Przecież pamiętam, że wybierałam materiał elastyczny... no na bank był elasty..cz..ny... ?? Aha.. to nie ten. Tamten zleżały miał elastan, alternatywny już go nie posiadał, ale w ferworze i amoku, jakoś nie zwróciłam uwagi. Zatem poszerzanie. I czwarte krojenie paska, bo znowu za krótki. Niewiele to dało, więc z przypływie rozpaczy nie zszyłam bocznych szwów do końca. I w sumie fajnie wyszło :-)


    I tak oto powstały w wielkich bólach szorty, które oceniłam, że raczej dużej kariery wakacyjnej nie zrobią. Bo jednak wygoda to podstawa i o ile w wizytowej kiecce można nie oddychać albo broń boże nie podnosić rąk do góry, to jednakowoż krótkie portki na wycieczki i plażę powinny być przede wszystkim wygodne i nie krępować ruchów. Zrobimy sesję w pięknych okolicznościach i to by było na tyle. No. A potem tak się rozciągnęły, że przechodziłam w nich cały wyjazd :-)


    Jeszcze na koniec pytanie : jak skracacie nogawki z długich na szorty? Ciachacie równo czy może przód albo tył dłuższy? Może po łuku? Bo ja wykroiłam do długości kolan (znaczniki), żeby wiedzieć, odkąd równo odmierzać, ale to chyba niepotrzebne było, bo i tak przez trzy godziny podwijałam na sobie i latałam do męża "ej, błagaaaam, popatrz, równoooo???" ;-)

     
    Rozmiar: 36
    Materiał: tkanina bawełniana
    Zużycie materiału: nie pamiętam ;-)
    Maszyna i ściegi: Husqvarna E10 - ścieg prosty, Merrylock 689 - obrzucanie 3-nitkowym overlockiem.

    Spódnica maxi i tunika z gumką - Szycie krok po kroku 1/2016 # 4C

    $
    0
    0
     
    Mój stosunek do szycia "na oko" jest delikatnie mówiąc mocno powątpiewający i raczej pukam się po głowie, że jak to może dobrze wyjść, niż wykrzykuję "łiiiiiiiii!" i lecę na oślep z nożycami po materiale. Niemniej jedną jedyną rzecz poważyłam się uszyć całkiem bez wykroju i była to ta spódnica. Mało tego, skorzystałam z tutoriala "COza Szycie" na spódnicę maxi i... wyszło nadspodziewanie dobrze. Aczkolwiek dodałam ze cztery centymetry w biodrach, żeby nie była zbyt opięta - i słusznie, jak się na końcu okazało, bo tak cieniutka dzianina eksponuje każdą najdrobniejszą nierówność ciała czy bielizny.




    Materiał to dzianina wiskozowa o dość ciekawym i trudnym do określenia kolorze - ni to brunatny, ni to antracytowy... trochę w tym brązu i trochę fioletu. Taki niedookreślony. Tak zwany kolor inteligentny, czyli nie wiadomo co ;-)


    A teraz kolejny eksperyment, czyli bluzka z gumką. Co prawda jedną już taką popełniłam, ale tamta była z tkaniny i z zupełnie innego wykroju. Tę uszyłam z dzianiny wiskozowej i był to strzał w dziesiątkę. Taka tunika z gumką znacznie lepiej układa się, kiedy zastosować do niej lejącą dzianinę, niż żorżetę, która jednak jest tkaniną dość sztywną pomimo tego, że należy do materiałów cienkich. Myślę, że miły wiskozowy batyścik też byłby nie od rzeczy.

    Zakochałam się w dekoltach z odszyciem w szpic i nieskromnie powiem, że wychodzą mi idealnie - znak, że nie jest to trudne. No bo nie jest :-) Dawniej wydawało mi się, że osiągnąć taki szpic to trzeba mieć niezłą wprawę, a tymczasem to naprawdę proste jak konstrukcja cepa ;-)



    Tuneli z gumką jeszcze nie opanowałam, ale doszywanie gumki do zapasów, kiedy góra i dół krojone są z dwóch części, to bułka z masłem. I choć nie jest to może najestetyczniejszy sposób, to działa i to wystarczy. 
     
    Bluzka ma różne takie miłe, małe zakładki w przodu i tyłu, których absolutnie nie widać i szczerze powiedziawszy mogłoby ich nie być - wystarczyłoby zwykłe marszczenie, ale być może na gładkim materiale dałyby jakiś fajny efekt.
     
    Wprowadziłam trochę modyfikacji:
    - standardowo zwęziłam ramiona;
    - spłyciłam dekolt o 2 cm;
    - wydłużyłam górną część aż o 10 cm, żeby mieć większy "zwis" nad gumką;
    - skróciłam rękawy.
     
    Na pewno pokuszę się jeszcze o wersję sukienkową z dołem jak w modelu C.


    • Bluzka
    Wykrój:Szycie krok po kroku 1/2016 # 4 (C - góra, A - dół)
    Rozmiar: 36
    Materiał: dzianina wiskozowa 
    Maszyna i ściegi: części zszywałam potrójnym prostym na Husqvarnie e10, niektóre zapasy obrzuciłam zygzakiem, część Merrylockiem, podłożenie drabinką. Generalnie można spokojnie machnąć całą bluzkę zwykłą maszyną domową.
    • Spódnica
    Wykrój: COza Szycie
    Viewing all 54 articles
    Browse latest View live